Ideologia – nowy początek?
Przemiany polityczne i nowe formy ideologii we współczesnym świecie
Rozwój współczesnego społeczeństwa, zgodnie z teoriami
politologów i filozofów politycznych, miał się dokonywać m.in. jako
stopniowy proces niwelacji, czy zaniku ideologii politycznych. Jeszcze w
1960 roku Daniel Bell twierdził, że ideologia nie jest potrzebna w
wysoko uprzemysłowionych państwach, gdyż postęp naukowy i techniczny
będzie w stanie samodzielnie sprostać wyzwaniom czasu. Dotychczasowy
„ideologiczny” sposób podejmowania decyzji zostanie zastąpiony przez „techniczne”
rozwiązanie głównych problemów, co oznacza przeniesienie ich ze sfery
polityczno-ideologicznej do strefy zarządzania i administracji.
Konfrontacja ideologiczna w obszarze stosunków międzynarodowych miała
zostać zastąpiona przez racjonalne, obiektywne negocjacje. Już jednak
wydarzenia roku 1968 zmusiły Bella do rewizji tej prognozy.
Ponownie
„duch końca ideologii" został wywołany w 1989 roku. Decydującą rolę
odegrał tu głośny artykuł Fukuyamy pt.: „Koniec historii". Pod wpływem
upadku reżimów komunistycznych w Europie Środkowej i Wschodniej oraz
procesów liberalizacji w ZSRR i Chinach, Fukuyama, inspirowany
"finalizmem" Hegla i Kojeve’a, ogłosił "koniec historii", rozumiany
m.in. jako zakończenie walki ideologicznej i „koniec polityki”. I tym
razem, po burzliwych wydarzeniach z końca lat 1990-tych, Fukuyama poczuł
się zmuszony do porzucenia tego stanowiska.
Obydwa
te przypadki wskazują, po pierwsze, iż wysnuwanie teoretycznych prognoz
na podstawie bieżącej polityki jest zajęciem dość ryzykownym, a po
drugie, że ideologia wydaje się trwałym elementem nowoczesnej
rzeczywistości politycznej.
Chciałbym zatem przypomnieć, za Oksfordzką Encyklopedią Myśli Politycznej, że ideologia to „pewien symboliczny system przekonań, który zapewnia jasno określoną, całkowicie aksiologiczną interpretację polityczną świata, która pojawia się w przejściu od tradycyjnego do nowoczesnego społeczeństwa wraz z autonomizacją sfery politycznej". Ideologia w epoce nowoczesnej często miała zastąpić religię jako główne kryterium interpretacji świata zarówno fizycznego, jak społecznego. Ideologia stała się także głównym środkiem legitymizacji instytucji społecznych i politycznych. Według politologa Davida Eastona, tego typu „ideologiczna legitymizacja”, polega na odwoływaniu się przez władzę do takich wartości i pryncypiów, które mają wspomagać akceptację systemu, na którym się wspiera. Jako najważniejsze jej elementy wskazuje on:
- „określenie celów i podstawowych zasad pracy systemu, które towarzyszą jego działaniom – czyli swego rodzaju „wartości operacyjnych”, regulujących jego zachowanie wobec otoczenia i styl pracy wewnętrznej;
- wyróżnienie tych ideałów, celów i norm, które pomagają w interpretacji przeszłości, tworzą podstawę do oceny teraźniejszości i wyznaczają wizję przyszłości”.
Powszechnie
uznaje się, że powstanie i rozwój ideologii politycznych jest cechą
charakterystyczną nowoczesnych społeczeństw. Historycznie pojęcie to
przypisuje się francuskiemu filozofowi Destutt de Tracy’emu, który
określił w ten sposób, w 1796 r., filozofię wywodzącą się z empiryzmu
Johna Locke’a i odwołującą się do jego nauki o ideach. Współczesne
znaczenie tego terminu za sprawą K. Marksa i F. Engelsa powiązane
najpierw zostało z filozofią jako formą ideologii (w pracy „Ideologia
niemiecka” 1845-48), a następnie uwikłane w rzeczywistość polityczną. Z
czasem się upowszechniło i zyskało popularność, ponieważ, jak sądzę,
pozwala jasno definiować samą rzeczywistość polityczną. Fundamentem dla
zrozumienia polityczności, jak twierdził Carl Schmitt, jest
podstawowa opozycja „swój” (przyjaciel) – „obcy” (wróg), prowadząca do
konfrontacji. W formie ideologii brutalna, egzystencjalna wymowa tej
opozycji przesłonięta zostaje różnymi systemami aksjologicznymi i
narracją historyczną, ułatwiającą kształtowanie się określonych
tożsamości.
Teraz wiele (głównie
procesy związane z globalizacją) wskazuje na to, iż dokonuje się istotna
transformacja tak rozumianej polityczności, warto zatem zastanowić się w
jakiej formie przejawia się dzisiaj owa opozycja "swój – obcy" i jaki
kształt mają współczesne ideologie.
Należy
przede wszystkim zauważyć, iż obecnie "to, co polityczne", przesłonięte
zostało horyzontem technologicznego i menadżerskiego podejścia do
polityki. Stało się to możliwe, ponieważ sfera polityczna coraz bardziej
przybiera formę „rynku politycznego”. I to właśnie w tym obszarze, jak
sądzę, należy poszukiwać odpowiedzi na pytanie o współczesną formę ideologii.
Obecność
„rynku politycznego” wyraźnie zaznacza się już na poziomie
teoretycznym, czyli nauk o polityce, w formie przedmiotu nauczanego jako
marketing polityczny. Już pojawienie się takiej
dyscypliny badawczej sygnalizuje zmianę sposobu myślenia oraz
postępowania w obszarze polityczności. Definicja marketingu politycznego
pojawiła się po raz pierwszy w 1957 roku i została opracowana przez
politologa Stanleya Kelly’ego. Interesujące jest to, iż pojawienie się
tego terminu chronologicznie zbiegło się z dyskusjami na temat „końca
ideologii", i zbieżność ta nie wydaje mi się przypadkowa.
Na
czym polega zatem marketing polityczny i w jaki sposób łączy się z
„końcem ideologii”? W największym skrócie można uznać, iż jest to
przekształcenie programów i działań partii politycznych w „towary",
inaczej mówiąc traktowanie produktów politycznych jako wyrobów, które
sprzedawca (partia polityczna) oferuje konsumentom (wyborcom), aby
pozyskać ich głosy.
Jak zauważa Heywood: „istotą polityki, która przeszła dezideologizację
jest bardziej realizm niż idealizm: sprzedaje ona produkty polityczne,
nie wizje”. Z badań socjologicznych wyraźnie wynika, iż aby
odnieść polityczny sukces, nie wystarczy zwracać się do wyborców,
stanowiących „twardy elektorat” danej partii, czyli będących jej
ideologicznymi zwolennikami. Dlatego partie starają się reprezentować
interesy różnych, heterogenicznych grup wyborców, zdając sobie sprawę,
iż tożsamość tych grup nie jest już określana przez przynależność
klasową czy preferencje ideologiczne. W ten sposób programy partii coraz
mocniej akcentują sprawy ogólne i neutralne, odchodząc od ich
ideologicznego opakowania.
Podejście
marketingowe ostatecznie prowadzi do tego, że w grze politycznej aktywni
gracze muszą wziąć w nawias lub odrzucić swoje ideologiczne zasady. W
ten sposób partie tracą swoją specyfikę i ideologiczną tożsamość.
Zdaniem teoretyka marketingu politycznego E. Downesa, (wypowiedź z roku 1957):
„Członkowie partii nie kierują się ideałami, lecz dążeniem do korzyści,
do zajęcia jakiegoś stanowiska w administracji, starając się
maksymalizować liczbę głosów dla partii [...] co ostatecznie prowadzi do
zbieżności programów partyjnych […] partie w coraz większym stopniu
będą formułować politykę tak, żeby wygrać wybory, a nie wygrywać wybory w
celu formułowania polityki". Podążając do politycznego centrum sytuują
się już nie przeciw sobie, lecz raczej obok siebie. Różnice między nimi
wyrażają się w formie historycznych zaszłości lub poprzez osobowe i
charakterologiczne cechy ich przywódców.
Należy
jednak zauważyć, że niektóre elementy „marketingu politycznego" i
„politycznej intelektualnej technologii” pojawiały się w życiu
politycznym już w starożytności. Jako przykład, posłużyć może
działalność sofistów, których uznaje się za pierwowzór tego sposobu
uprawiania polityki. Podobnie, jak starożytne greckie tyranie, aktywnie
korzystające z usług sofistów, możemy potraktować jako pierwszy opisany
przykład zdepolityzowanej formy rządu.
"Polityczne
archetypy", przedstawione w dziełach Platona, Ksenofonta i
Arystotelesa, powielane są także we współczesnej polityce. Pozwala to
zrozumieć zauważalny od jakiegoś czasu wzrost zainteresowania takimi
dziełami z zakresu filozofii politycznej, jak opublikowany w 1948 roku
komentarz Leo Straussa do "Hierona" Ksenofonta, oraz publicznej debaty
pomiędzy Kojèvem i Starussem na temat charakteru relacji między
intelektualistą (który może działać jako polityczny "technolog") a
tyranem.
Interesujące
jest, że zjawisko "dezideologizacji" i „technologizacji” obecnej
polityki występuje w rzeczywistości politycznej zarówno liberalnych
państw Zachodu, jak i różnorodnych reżimów autokratycznych. Przy czym w
tych ostatnich ta tendencja objawia się szczególnie mocno. W
przeciwieństwie do klasycznych totalitaryzmów XX wieku, współczesne
autokracje w wewnętrznej polityce wykorzystują ideologie już jednak
tylko jako element „dekoracyjny” (jak np. w Chinach) lub też zastępują
ją dziwnym „produktem” technologicznym (jak we współczesnej Rosji).
Dobrym przykładem tej tendencji może być działalność głównego technologa politycznego Kremla w latach 1999-2012 oraz jednego z architektów „putinizmu”, czyli Władysława Surkowa.
Apologeta putinowskiego reżimu Aleksander Dugin, pisząc o przyczynach
legitymizacyjnego kryzysu rządów Putina w latach 2011-12, tak opisywał
sposób konstruowania rosyjskiej rzeczywistości politycznej przez
Surkowa:
„W
istocie, ideologia Surkowa wyrzucała praktycznie poza granice dyskursu
politycznego wszystkie inne formy bardziej wyraziste i bogate w treści
ideologiczne –
prawicowe, lewicowe, patriotyczne, liberalne czy demokratyczne. Nie
było miejsca dla żadnej z klasycznych ideologii XX wieku (ani pierwszej
fazy – liberalizmu, ani drugiej – komunizmu/socjalizmu, ani trzeciej –
nacjonalizmu), ale także dla żadnej oryginalnej ich syntezy. I żaden
nowy model nie został zaproponowany. Do przyjęcia było tylko
niezrozumiałe mamrotanie, zbudowane zgodnie z logiką «Kapitana
Oczywistego». To, z czego ludzie śmieją się gdy przemawia Putin lub
Miedwiediew, jest w znacznej mierze wynikiem ideologii Surkowa, która
sprowadziła najdalej idący spośród politycznie poprawnych dyskursów do
minimum, czyli do zbioru technicznych banałów i zdroworozsądkowych
oczywistości”.
Przy czym przedstawiciele „klasycznych
ideologii politycznych” (zwłaszcza w ich skrajnych formach, wśród nich
Dugin) także byli często wykorzystywani w rozgrywkach technologicznych
Kremla. Jednak nigdy nie pozwolono im wejść do wielkiej polityki.
Ideologia w polityce wewnętrznej Rosji Putina w latach 2000-2011 została
całkowicie zastąpiona przez polityczną technologię (chociaż nie dotyczy
to polityki międzynarodowej).
W państwach liberalnych ta tendencja nie jest aż tak widoczna. Jednak bardzo wymowny jest przykład historii politycznej
Włoch. Od lat czterdziestych do lat siedemdziesiątych, dwie
najważniejsze, konkurujące między sobą włoskie partie polityczne
określały się jako "chadecja" (chrześcijańska demokracja) i "komuniści",
a więc miały wyraźne oblicze ideologiczne. Natomiast w roku 2008
pojawiły się partie, które nosiły takie nazwy jak: „Lud Wolności” i
„Partia Demokratyczna” i aby podkreslić swoją odrębność zmuszone były
wpisać w wyborcze logo nazwiska swoich liderów. Na tym przykładzie
widać, w jak dużym stopniu logo wyborcze zbliżone jest do logo
rynkowego, pełniąc te same funkcje. Również w wielu innych krajach
demokratycznych „historycznie” ukształtowane partie różnią się dzisiaj
głównie „logo historycznymi” oraz niezbyt istotnymi szczegółami.
W
ten sposób dochodzimy do problemu współczesnej formy pojęcia
polityczności. Swoista neutralizacja polityki w wymiarze ideologicznym,
sprowadzenie kwestii politycznych jedynie do poziomu rynkowego czy
technologicznego, a przez to ich instrumentalizacja, pozwala mówić o ich
„depolityzacji”. Jak już wspomniałem, Schmitt definiował to, co
polityczne, jako najwyższy stopień intensywności opozycji między tym, co
połączone sojuszem, czyli konsolidacji i wrogości. A ponieważ
depolityzacja oznacza m.in. przeniesienie tej opozycji na poziom
wirtualny (m.in. za sprawą mediów elektronicznych), to można uznać, iż
równie wirtualna staje się obecnie sama polityka, a z nią najważniejsze
jej elementy.
W ten sposób zagrożony
zostaje przede wszystkim dotychczasowy sposób legitymizacji instytucji
politycznych. W swoim popularnym podręczniku Andrew Heywood stwierdził:
“Odrzucenie hierarchii idei pociąga za sobą odrzucenie wszelkich
hierarchii społecznych czy politycznych”. Pojawia się zatem
niebezpieczeństwo, że mirażowa "post-polityczna" rzeczywistość,
rzeczywistość "politycznego rynku", przesłaniając realny konflikt, a tym
samym prawdziwą politykę, przeniesie ją w obszar poza-instytucjonalny.
Opisując to niebezpieczeństwo Heywood zwraca także uwagę, iż:
„polityka, która ulega dezideologizacji, nie potrafi dać stosownego
wyrazu opozycyjnym siłom i politycznemu niezadowoleniu [...] Ponadto,
jeśli partie polityczne głównego nurtu nie dają wyborcom powodu, by
wierzyć w coś wykraczającego ponad własny interes i awans materialny, to
osoby szukające głębszego politycznego zaangażowania będą mogli
doświadczyć go jedynie w grupach i partiach ekstremistycznych”.
Poza mirażową "post-polityczną" rzeczywistośćą ukrywa się nowy, grożący
niekontrolowanym wybuchem podział na sojuszników i wrogów, na My i Oni.
Proces ten opisał w roku 1929 już sam Carl Schmitt, twierdząc:
„Proces
ciągłej neutralizacji różnych sfer życia kulturalnego dobiegł końca,
ponieważ technologia jest już łatwo dostępna. Technologia nie jest już
terenem neutralnym w znaczeniu procesu neutralizacji. Każda silna
polityka może z niej czynić użytek. Z tego powodu, obecne stulecie tylko
prowizorycznie może być rozumiane jako stulecie technologii. W jaki
sposób - ostatecznie będzie rozumiane stanie się jasne tylko wtedy, gdy
będzie wiadomo, jaki rodzaj polityki jest wystarczająco silny, aby
stworzyć nowe technologie i jaki rodzaj prawdziwych opozycji typu
wróg-przyjaciel może się rozwijać na tej nowej podstawie”.
Ujawniając
się w nowej formie, opozycja wróg-przyjaciel potrzebuje nowego
narracyjnego uzasadnienia. W ten sposób, jak sądzę, tworzą się również
warunki dla odrodzenia ideologii (chociaż często ta ostatnia przybiera
dzisiaj formę „antyideologii”, jak np. w „ruchu oburzonych”). Mamy z tym
do czynienia zarówno na poziomie narodowym, jak i międzynarodowym.
Jako
przykład powrotu ideologii na poziomie narodowym przywołać można
porewolucyjną sytuację w państwach arabskich. W miejsce reżimów
wojskowych i totalitarnych, które ukrywały swoją "technokratyczną"
naturę pod maską nacjonalizmu arabskiego, do władzy dochodzą islamskie
siły polityczne o różnym stopniu radykalizmu. Ich zwycięstwo daje się
wytłumaczyć m.in. potrzebą jasnych koncepcji światopoglądowych i
prostych wyjaśnień procesów politycznych, jaką żywią zrewoltowane masy.
Ta sama potrzeba decyduje o wzroście popularności w Europie partii
populistyczno-ksenofobicznych.
Właśnie
w takiej formie dokonuje się również odrodzenie tego, co polityczne.
Odrodzenie to stymuluje konflikty etniczne lub wyznaniowe i doprowadza
do konfrontacji.
Powrót ideologii oraz nowa forma tego, co polityczne, dają o sobie znać także na poziomie międzynarodowym. Jak zauważa Robert Kagan w swoim artykule z 2008 roku pod charakterystycznym tytulem „Brutalny powrót ideologii”:
„Ideologia
znów się liczy […] Politykom w Ameryce i Europie zależy na integracji
Rosji i Chin w ramach międzynarodowogo ładu liberalnego. Nie jest
zaskoczeniem, że przywódcy rosyjscy i chińscy mają się na baczności. Czy
autokrata może stać się częścią ładu międzynarodowego, nie ulegając
wpływom liberalizmu? Bojąc się odpowiedzi na to pytanie, autokracje
nacierają i to z niejakim skutkiem. Współczesny liberalny umysł,
znajdujący się „u końca historii”, ma problem ze zrozumieniem, dlaczego
autokracja roztacza wciąż urok w zglobalizowanym świecie […] Rosyjski
szef dyplomacji Sergiej Ławrow z radoscią wita powrót współzawodnictwa
ideologii. „Po raz pierwszy od dawna na rynku idei pojawiła się realna
konkurencja między różnymi systemami wartości oraz modelami rozwoju”. Z
perspektywy Kremla dobra wiadomość jest taka, że „Zachód traci monopol
na globalizację”. Wszystko to okazuje się niemiłą niespodzianką dla
demokratycznego świata, który wierzył, iż taka konkurencja zakończyła
się wraz z upadkiem muru berlińskiego. Czas obudzić się ze snu”.
Wprawdzie, można uznać, iż tego rodzaju zapowiedź powrotu ideologii
do polityki międzynarodowej jest zbytnim uproszczeniem. Przecież ani
"systemu wartości", ani "modelu rozwoju" nie można sprowadzać jedynie do
poparcia dla określonej formy ustroju politycznego. Jednak jest coraz
bardziej widoczne, że międzynarodowa konfrontacja stopniowo zostaje przesłonięta różnymi systemami aksjologicznymi, ułatwiającymi kształtowanie się określonych tożsamości. Tym samym przenosi się ona z poziomu egzystencjalnego na ideologiczny.
Podsumowując,
możemy zatem uznać, iż faktycznie klasyczne ideologie polityczne
wyczerpały już swoje możliwości. Dezideologizacja doprowadziła do
depolityzacji, w efekcie także do delegitymizacji najważniejszych
instytucji politycznych. W tej sytuacji powrót ideologii zarówno na
poziomie narodowym, jak i globalnym wiąże się z konieczności z jej
nowymi formami. Powstają one żywiołowo na naszych oczach, towarzysząc
rewoltom, buntom i manifestacjom ulicznym. Zarówno akademicki, jak i
popularny dyskurs o polityce, nie może pozostawać wobec tych zjawisk
bezradny czy obojętny. Obok opisu i analizy tych zjawisk można, jak
sądzę, spróbować również podjąć filozoficzną próbę sformułowania nowej
"ideo-logii", jako innej niż dotychczas nauki o ideach działających na
ludzi i poruszających ich politycznie. "Ideo-logii" w sensie
"ideo-logiki", w której decydującą rolę odgrywa "logos" (gr. „słowo,
prawo i rozum”) jako język życia politycznego i "logos" jak
"filozoficzna podstawa" polityki.
31.06.2012
Немає коментарів:
Дописати коментар