неділю, 14 квітня 2013 р.

ze starych szkiców

Ideologia – nowy początek?
Przemiany polityczne i nowe formy ideologii we współczesnym świecie

Rozwój współczesnego społeczeństwa, zgodnie z teoriami politologów i filozofów politycznych, miał się dokonywać m.in. jako stopniowy proces niwelacji, czy zaniku ideologii politycznych. Jeszcze w 1960 roku Daniel Bell twierdził, że ideologia nie jest potrzebna w wysoko uprzemysłowionych państwach, gdyż postęp naukowy i techniczny będzie w stanie samodzielnie sprostać wyzwaniom czasu. Dotychczasowy „ideologiczny” sposób podejmowania decyzji zostanie zastąpiony przez „techniczne” rozwiązanie głównych problemów, co oznacza przeniesienie ich ze sfery polityczno-ideologicznej do strefy zarządzania i administracji. Konfrontacja ideologiczna w obszarze stosunków międzynarodowych miała zostać zastąpiona przez racjonalne, obiektywne negocjacje. Już jednak wydarzenia roku 1968 zmusiły Bella do rewizji tej prognozy.
Ponownie „duch końca ideologii" został wywołany w 1989 roku. Decydującą rolę odegrał tu głośny artykuł Fukuyamy pt.: „Koniec historii". Pod wpływem upadku reżimów komunistycznych w Europie Środkowej i Wschodniej oraz procesów liberalizacji w ZSRR i Chinach, Fukuyama, inspirowany "finalizmem" Hegla i Kojeve’a, ogłosił "koniec historii", rozumiany m.in. jako zakończenie walki ideologicznej i „koniec polityki”. I tym razem, po burzliwych wydarzeniach z końca lat 1990-tych, Fukuyama poczuł się zmuszony do porzucenia tego stanowiska.
Obydwa te przypadki wskazują, po pierwsze, iż wysnuwanie teoretycznych prognoz na podstawie bieżącej polityki jest zajęciem dość ryzykownym, a po drugie, że ideologia wydaje się trwałym elementem nowoczesnej rzeczywistości politycznej.

Chciałbym zatem przypomnieć, za Oksfordzką Encyklopedią Myśli Politycznej, że ideologia to „pewien symboliczny system przekonań, który zapewnia jasno określoną, całkowicie aksiologiczną interpretację polityczną świata, która pojawia się w przejściu od tradycyjnego do nowoczesnego społeczeństwa wraz z autonomizacją sfery politycznej". Ideologia w epoce nowoczesnej często miała zastąpić religię jako główne kryterium interpretacji świata zarówno fizycznego, jak społecznego. Ideologia stała się także głównym środkiem legitymizacji instytucji społecznych i politycznych. Według politologa Davida Eastona, tego typu „ideologiczna legitymizacja”, polega na odwoływaniu się przez władzę do takich wartości i pryncypiów, które mają wspomagać akceptację systemu, na którym się wspiera. Jako najważniejsze jej elementy wskazuje on:
  1. „określenie celów i podstawowych zasad pracy systemu, które towarzyszą jego działaniom – czyli swego rodzaju „wartości operacyjnych”, regulujących jego zachowanie wobec otoczenia i styl pracy wewnętrznej;
  2.  wyróżnienie tych ideałów, celów i norm, które pomagają w interpretacji przeszłości, tworzą podstawę do oceny teraźniejszości i wyznaczają wizję przyszłości”.
Powszechnie uznaje się, że powstanie i rozwój ideologii politycznych jest cechą charakterystyczną nowoczesnych społeczeństw. Historycznie pojęcie to przypisuje się francuskiemu filozofowi Destutt de Tracy’emu, który określił w ten sposób, w 1796 r., filozofię wywodzącą się z empiryzmu Johna Locke’a i odwołującą się do jego nauki o ideach. Współczesne znaczenie tego terminu za sprawą K. Marksa i F. Engelsa powiązane najpierw zostało z filozofią jako formą ideologii (w pracy „Ideologia niemiecka” 1845-48), a następnie uwikłane w rzeczywistość polityczną. Z czasem się upowszechniło i zyskało popularność, ponieważ, jak sądzę, pozwala jasno definiować samą rzeczywistość polityczną. Fundamentem dla zrozumienia polityczności, jak twierdził Carl Schmitt, jest podstawowa opozycja „swój” (przyjaciel) – „obcy” (wróg), prowadząca do konfrontacji. W formie ideologii brutalna, egzystencjalna wymowa tej opozycji przesłonięta zostaje różnymi systemami aksjologicznymi i narracją historyczną, ułatwiającą kształtowanie się określonych tożsamości.
Teraz wiele (głównie procesy związane z globalizacją) wskazuje na to, iż dokonuje się istotna transformacja tak rozumianej polityczności, warto zatem zastanowić się w jakiej formie przejawia się dzisiaj owa opozycja "swój – obcy" i jaki kształt mają współczesne ideologie.
Należy przede wszystkim zauważyć, iż obecnie "to, co polityczne", przesłonięte zostało horyzontem technologicznego i menadżerskiego podejścia do polityki. Stało się to możliwe, ponieważ sfera polityczna coraz bardziej przybiera formę „rynku politycznego”. I to właśnie w tym obszarze, jak sądzę, należy poszukiwać odpowiedzi na pytanie o współczesną formę ideologii.
Obecność „rynku politycznego” wyraźnie zaznacza się już na poziomie teoretycznym, czyli nauk o polityce, w formie przedmiotu nauczanego jako marketing polityczny. Już pojawienie się takiej dyscypliny badawczej sygnalizuje zmianę sposobu myślenia oraz postępowania w obszarze polityczności. Definicja marketingu politycznego pojawiła się po raz pierwszy w 1957 roku i została opracowana przez politologa Stanleya Kelly’ego. Interesujące jest to, iż pojawienie się tego terminu chronologicznie zbiegło się z dyskusjami na temat „końca ideologii", i zbieżność ta nie wydaje mi się przypadkowa.
Na czym polega zatem marketing polityczny i w jaki sposób łączy się z „końcem ideologii”? W największym skrócie można uznać, iż jest to przekształcenie programów i działań partii politycznych w „towary", inaczej mówiąc traktowanie produktów politycznych jako wyrobów, które sprzedawca (partia polityczna) oferuje konsumentom (wyborcom), aby pozyskać ich głosy. Jak zauważa Heywood: „istotą polityki, która przeszła dezideologizację jest bardziej realizm niż idealizm: sprzedaje ona produkty polityczne, nie wizje”. Z badań socjologicznych wyraźnie wynika, iż aby odnieść polityczny sukces, nie wystarczy zwracać się do wyborców, stanowiących „twardy elektorat” danej partii, czyli będących jej ideologicznymi zwolennikami. Dlatego partie starają się reprezentować interesy różnych, heterogenicznych grup wyborców, zdając sobie sprawę, iż tożsamość tych grup nie jest już określana przez przynależność klasową czy preferencje ideologiczne. W ten sposób programy partii coraz mocniej akcentują sprawy ogólne i neutralne, odchodząc od ich ideologicznego opakowania.
Podejście marketingowe ostatecznie prowadzi do tego, że w grze politycznej aktywni gracze muszą wziąć w nawias lub odrzucić swoje ideologiczne zasady. W ten sposób partie tracą swoją specyfikę i ideologiczną tożsamość. Zdaniem teoretyka marketingu politycznego E. Downesa, (wypowiedź z roku 1957): „Członkowie partii nie kierują się ideałami, lecz dążeniem do korzyści, do zajęcia jakiegoś stanowiska w administracji, starając się maksymalizować liczbę głosów dla partii [...] co ostatecznie prowadzi do zbieżności programów partyjnych […] partie w coraz większym stopniu będą formułować politykę tak, żeby wygrać wybory, a nie wygrywać wybory w celu formułowania polityki". Podążając do politycznego centrum sytuują się już nie przeciw sobie, lecz raczej obok siebie. Różnice między nimi wyrażają się w formie historycznych zaszłości lub poprzez osobowe i charakterologiczne cechy ich przywódców.
Należy jednak zauważyć, że niektóre elementy „marketingu politycznego" i „politycznej intelektualnej technologii” pojawiały się w życiu politycznym już w starożytności. Jako przykład, posłużyć może działalność sofistów, których uznaje się za pierwowzór tego sposobu uprawiania polityki. Podobnie, jak starożytne greckie tyranie, aktywnie korzystające z usług sofistów, możemy potraktować jako pierwszy opisany przykład zdepolityzowanej formy rządu.
"Polityczne archetypy", przedstawione w dziełach Platona, Ksenofonta i Arystotelesa, powielane są także we współczesnej polityce. Pozwala to zrozumieć zauważalny od jakiegoś czasu wzrost zainteresowania takimi dziełami z zakresu filozofii politycznej, jak opublikowany w 1948 roku komentarz Leo Straussa do "Hierona" Ksenofonta, oraz publicznej debaty pomiędzy Kojèvem i Starussem na temat charakteru relacji między intelektualistą (który może działać jako polityczny "technolog") a tyranem.
Interesujące jest, że zjawisko "dezideologizacji" i „technologizacji” obecnej polityki występuje w rzeczywistości politycznej zarówno liberalnych państw Zachodu, jak i różnorodnych reżimów autokratycznych. Przy czym w tych ostatnich ta tendencja objawia się szczególnie mocno. W przeciwieństwie do klasycznych totalitaryzmów XX wieku, współczesne autokracje w wewnętrznej polityce wykorzystują ideologie już jednak tylko jako element „dekoracyjny” (jak np. w Chinach) lub też zastępują ją dziwnym „produktem” technologicznym (jak we współczesnej Rosji). Dobrym przykładem tej tendencji może być działalność głównego technologa politycznego Kremla w latach 1999-2012 oraz jednego z architektów „putinizmu”, czyli Władysława Surkowa. Apologeta putinowskiego reżimu Aleksander Dugin, pisząc o przyczynach legitymizacyjnego kryzysu rządów Putina w latach 2011-12, tak opisywał sposób konstruowania rosyjskiej rzeczywistości politycznej przez Surkowa:
„W istocie, ideologia Surkowa wyrzucała praktycznie poza granice dyskursu politycznego wszystkie inne formy bardziej wyraziste i bogate w treści ideologiczne prawicowe, lewicowe, patriotyczne, liberalne czy demokratyczne. Nie było miejsca dla żadnej z klasycznych ideologii XX wieku (ani pierwszej fazy liberalizmu, ani drugiej komunizmu/socjalizmu, ani trzeciej nacjonalizmu), ale także dla żadnej oryginalnej ich syntezy. I żaden nowy model nie został zaproponowany. Do przyjęcia było tylko niezrozumiałe mamrotanie, zbudowane zgodnie z logiką «Kapitana Oczywistego». To, z czego ludzie śmieją się gdy przemawia Putin lub Miedwiediew, jest w znacznej mierze wynikiem ideologii Surkowa, która sprowadziła najdalej idący spośród politycznie poprawnych dyskursów do minimum, czyli do zbioru technicznych banałów i zdroworozsądkowych oczywistości”.
Przy czym przedstawiciele „klasycznych ideologii politycznych” (zwłaszcza w ich skrajnych formach, wśród nich Dugin) także byli często wykorzystywani w rozgrywkach technologicznych Kremla. Jednak nigdy nie pozwolono im wejść do wielkiej polityki. Ideologia w polityce wewnętrznej Rosji Putina w latach 2000-2011 została całkowicie zastąpiona przez polityczną technologię (chociaż nie dotyczy to polityki międzynarodowej).
W państwach liberalnych ta tendencja nie jest aż tak widoczna. Jednak bardzo wymowny jest przykład historii politycznej Włoch. Od lat czterdziestych do lat siedemdziesiątych, dwie najważniejsze, konkurujące między sobą włoskie partie polityczne określały się jako "chadecja" (chrześcijańska demokracja) i "komuniści", a więc miały wyraźne oblicze ideologiczne. Natomiast w roku 2008 pojawiły się partie, które nosiły takie nazwy jak: „Lud Wolności” i „Partia Demokratyczna” i aby podkreslić swoją odrębność zmuszone były wpisać w wyborcze logo nazwiska swoich liderów. Na tym przykładzie widać, w jak dużym stopniu logo wyborcze zbliżone jest do logo rynkowego, pełniąc te same funkcje. Również w wielu innych krajach demokratycznych „historycznie” ukształtowane partie różnią się dzisiaj głównie „logo historycznymi” oraz niezbyt istotnymi szczegółami.
W ten sposób dochodzimy do problemu współczesnej formy pojęcia polityczności. Swoista neutralizacja polityki w wymiarze ideologicznym, sprowadzenie kwestii politycznych jedynie do poziomu rynkowego czy technologicznego, a przez to ich instrumentalizacja, pozwala mówić o ich „depolityzacji”. Jak już wspomniałem, Schmitt definiował to, co polityczne, jako najwyższy stopień intensywności opozycji między tym, co połączone sojuszem, czyli konsolidacji i wrogości. A ponieważ depolityzacja oznacza m.in. przeniesienie tej opozycji na poziom wirtualny (m.in. za sprawą mediów elektronicznych), to można uznać, iż równie wirtualna staje się obecnie sama polityka, a z nią najważniejsze jej elementy.
W ten sposób zagrożony zostaje przede wszystkim dotychczasowy sposób legitymizacji instytucji politycznych. W swoim popularnym podręczniku Andrew Heywood stwierdził: “Odrzucenie hierarchii idei pociąga za sobą odrzucenie wszelkich hierarchii społecznych czy politycznych”. Pojawia się zatem niebezpieczeństwo, że mirażowa "post-polityczna" rzeczywistość, rzeczywistość "politycznego rynku", przesłaniając realny konflikt, a tym samym prawdziwą politykę, przeniesie ją w obszar poza-instytucjonalny. Opisując to niebezpieczeństwo Heywood zwraca także uwagę, iż: „polityka, która ulega dezideologizacji, nie potrafi dać stosownego wyrazu opozycyjnym siłom i politycznemu niezadowoleniu [...] Ponadto, jeśli partie polityczne głównego nurtu nie dają wyborcom powodu, by wierzyć w coś wykraczającego ponad własny interes i awans materialny, to osoby szukające głębszego politycznego zaangażowania będą mogli doświadczyć go jedynie w grupach i partiach ekstremistycznych”. Poza mirażową "post-polityczną" rzeczywistośćą ukrywa się nowy, grożący niekontrolowanym wybuchem podział na sojuszników i wrogów, na My i Oni. Proces ten opisał w roku 1929 już sam Carl Schmitt, twierdząc:
„Proces ciągłej neutralizacji różnych sfer życia kulturalnego dobiegł końca, ponieważ technologia jest już łatwo dostępna. Technologia nie jest już terenem neutralnym w znaczeniu procesu neutralizacji. Każda silna polityka może z niej czynić użytek. Z tego powodu, obecne stulecie tylko prowizorycznie może być rozumiane jako stulecie technologii. W jaki sposób - ostatecznie będzie rozumiane stanie się jasne tylko wtedy, gdy będzie wiadomo, jaki rodzaj polityki jest wystarczająco silny, aby stworzyć nowe technologie i jaki rodzaj prawdziwych opozycji typu wróg-przyjaciel może się rozwijać na tej nowej podstawie”.
Ujawniając się w nowej formie, opozycja wróg-przyjaciel potrzebuje nowego narracyjnego uzasadnienia. W ten sposób, jak sądzę, tworzą się również warunki dla odrodzenia ideologii (chociaż często ta ostatnia przybiera dzisiaj formę „antyideologii”, jak np. w „ruchu oburzonych”). Mamy z tym do czynienia zarówno na poziomie narodowym, jak i międzynarodowym.
Jako przykład powrotu ideologii na poziomie narodowym przywołać można porewolucyjną sytuację w państwach arabskich. W miejsce reżimów wojskowych i totalitarnych, które ukrywały swoją "technokratyczną" naturę pod maską nacjonalizmu arabskiego, do władzy dochodzą islamskie siły polityczne o różnym stopniu radykalizmu. Ich zwycięstwo daje się wytłumaczyć m.in. potrzebą jasnych koncepcji światopoglądowych i prostych wyjaśnień procesów politycznych, jaką żywią zrewoltowane masy. Ta sama potrzeba decyduje o wzroście popularności w Europie partii populistyczno-ksenofobicznych.
Właśnie w takiej formie dokonuje się również odrodzenie tego, co polityczne. Odrodzenie to stymuluje konflikty etniczne lub wyznaniowe i doprowadza do konfrontacji.
Powrót ideologii oraz nowa forma tego, co polityczne, dają o sobie znać także na poziomie międzynarodowym. Jak zauważa Robert Kagan w swoim artykule z 2008 roku pod charakterystycznym tytulem „Brutalny powrót ideologii”:
„Ideologia znów się liczy […] Politykom w Ameryce i Europie zależy na integracji Rosji i Chin w ramach międzynarodowogo ładu liberalnego. Nie jest zaskoczeniem, że przywódcy rosyjscy i chińscy mają się na baczności. Czy autokrata może stać się częścią ładu międzynarodowego, nie ulegając wpływom liberalizmu? Bojąc się odpowiedzi na to pytanie, autokracje nacierają i to z niejakim skutkiem. Współczesny liberalny umysł, znajdujący się „u końca historii”, ma problem ze zrozumieniem, dlaczego autokracja roztacza wciąż urok w zglobalizowanym świecie […] Rosyjski szef dyplomacji Sergiej Ławrow z radoscią wita powrót współzawodnictwa ideologii. „Po raz pierwszy od dawna na rynku idei pojawiła się realna konkurencja między różnymi systemami wartości oraz modelami rozwoju”. Z perspektywy Kremla dobra wiadomość jest taka, że „Zachód traci monopol na globalizację”. Wszystko to okazuje się niemiłą niespodzianką dla demokratycznego świata, który wierzył, iż taka konkurencja zakończyła się wraz z upadkiem muru berlińskiego. Czas obudzić się ze snu”.
Wprawdzie, można uznać, iż tego rodzaju zapowiedź powrotu ideologii do polityki międzynarodowej jest zbytnim uproszczeniem. Przecież ani "systemu wartości", ani "modelu rozwoju" nie można sprowadzać jedynie do poparcia dla określonej formy ustroju politycznego. Jednak jest coraz bardziej widoczne, że międzynarodowa konfrontacja stopniowo zostaje przesłonięta różnymi systemami aksjologicznymi, ułatwiającymi kształtowanie się określonych tożsamości. Tym samym przenosi się ona z poziomu egzystencjalnego na ideologiczny.
 Podsumowując, możemy zatem uznać, iż faktycznie klasyczne ideologie polityczne wyczerpały już swoje możliwości. Dezideologizacja doprowadziła do depolityzacji, w efekcie także do delegitymizacji najważniejszych instytucji politycznych. W tej sytuacji powrót ideologii zarówno na poziomie narodowym, jak i globalnym wiąże się z konieczności z jej nowymi formami. Powstają one żywiołowo na naszych oczach, towarzysząc rewoltom, buntom i manifestacjom ulicznym. Zarówno akademicki, jak i popularny dyskurs o polityce, nie może pozostawać wobec tych zjawisk bezradny czy obojętny. Obok opisu i analizy tych zjawisk można, jak sądzę, spróbować również podjąć filozoficzną próbę sformułowania nowej "ideo-logii", jako innej niż dotychczas nauki o ideach działających na ludzi i poruszających ich politycznie. "Ideo-logii" w sensie "ideo-logiki", w której decydującą rolę odgrywa "logos" (gr. „słowo, prawo i rozum”) jako język życia politycznego i "logos" jak "filozoficzna podstawa" polityki.
31.06.2012

Немає коментарів:

Дописати коментар